To było chyba sześć albo pięć lat temu i moje zupełne początki w prowadzeniu bloga. Poszedłem na jakiś event kulinarny i tam po poznałem Podlina (czyli rzecz jasna: Łukasza Podlińskiego). Już wcześniej go kojarzyłem, bo gdzieś tam przemknął mi przed oczami na innym evencie. Myślałem sobie wtedy o nim „no co za Janusz blogosfery”. Z pewnością on miał bardzo podobne spostrzeżenia na mój temat (i myślę, że całkiem słuszne, bo jeszcze nie goliłem się na łyso, tylko chodziłem w jakichś przerzedzających się włosach). Tak zaczęła się jedna z najważniejszych męskich przyjaźni w moim życiu.
Faceci najpierw muszą dać sobie w mordę…
W męskich kręgach nie jest żadną tajemnicą, że największe przyjaźnie muszą przejść „próbę ognia”. Wielkie kłótnie lub wręcz chęć wzajemnego pozabijania się towarzyszy chyba każdej większej męskiej przyjaźni. Nie jest to chyba nic dziwnego i faktycznie z Łukaszem mieliśmy niejeden okres, w którym zupełnie nie utrzymywaliśmy kontaktu i kiedy wzajemnie uważaliśmy się za największe mendy. Dzisiaj trochę mi się chce z tego śmiać, bo „kości niezgody” były naprawdę błachego kalibru (np. „bo mi nie przerobiłeś tej fotki w photoshopie przez tydzień!”). Jednak mimo tego, że nieraz byliśmy w stanie cichej wojny, to w trudnych dla nas momentach zawsze składało się jakoś tak, że następował rozejm. Spotykaliśmy się na bardzo długie rozmowy, nieraz przy wódce. W trakcie takich rozmów często było tak, że Łukasz dostawał pozytywnego kopa ode mnie, a na drugi dzień mówił, że teraz ma doła bo mu uświadomiłem to i tamto (czytaj: super to jest, ale tak mi się nie chce tego robić, że mam teraz zły humor).
Przychodzi Łysy do Podlina z wódką (koloryzowane).
Wódka co prawda otwiera języki i często sprzyja utrwalaniu więzi (i w jakiś sposób łączy), ale osobiście nie jestem zwolennikiem jej zbyt częstego stosowania. Nigdy w życiu nie upierałem się, że alkohol jest konieczny do dobrej zabawy. Kiedy już piję wódkę (lub po prostu alkohol) to albo gdy jest ku temu ważna okazja. Po prostu nie piję regularnie, ale gdy naprawdę trzeba pogadać jak facet z facetem, to wódka często towarzyszy takim rozmowom (zresztą Podlin zawsze mnie do tego namówi przy takiej okazji).
Tym razem padło na nową wódkę na rynku: Żołądkowa de Luxe (ma delikatny smak i łatwo przechodzi na czysto).
Siema Szwagier, kiedy kładziemy kafelki?
„Siema Szwagier”, a obecnie „Witam sąsiada” to chyba najpopularniejsze zwroty jakie Podlin stosuje w stosunku do mnie. Ten drugi dlatego, że za jakieś dwa lata faktycznie będziemy sąsiadami (ale jemu i tak nie będzie się chciało przychodzić do mnie, tylko ja będę musiał do niego :D). Chociaż chyba najzabawniejszy sposób przywitania mieliśmy za czasów intensywnego grania w Diablo 3 – „Siema magiera, czyścimy jakieś szczelinki dziś?”. „Magiera” to od tego, że zawsze gram magiem, a w ten sposób słowo „mag” przekręcił jakiś koleś, który z nami kiedyś grał. Zaś „czyszczenie szczelinek” pochodzi od tzw. „riftów”, które w polskiej wersji faktycznie są przetłumaczone jako „szczeliny” i autentycznie się je czyści… z potworów.
Łysy i Podlin w Diablo 3.
Teraz już mi się nie chce grać w Diablo, ale potrafiliśmy przesiedzieć tak przy tej grze całą noc i jednocześnie gadać przez TeamSpeaka (taki Skype dla graczy). Graliśmy i gadaliśmy tak dużo, że aż Nikola (dziewczyna Łukasza) miała wrażenie, że z nimi mieszkam. :D
Ja mam milion, a ja mam tyle co ty plus jeden
Nie wiem czy tak mieliście, ale za dziecka często zdarzało mi się z kolegami tak przekomarzać: „ja mam X”, „a ja mam X+1”, „a ja mam X+100000” etc. To taka bardzo dziecinna wersja czegoś, co w dojrzałej męskiej przyjaźni nabiera innego charakteru. Oczywiście chodzi o konkurowanie ze sobą. I tutaj jest dość dziwna sprawa, bo chyba z Podlinem o niewiele konkurowaliśmy (chyba, że o level w Diablo). Zupełnie też nigdy nie myśleliśmy o sobie w kategorii konkurentów w branży, w której działamy, chociaż obaj przecież reprezentujmy męską blogosferę w Polsce. Zdecydowanie bardziej konkuruję z moimi kumplami z środowiska szachowego (tak, dość dużo gram w tę grę i poświęcam jej masę czasu). Z Podlinem to chyba największy challenge to możemy mieć na siłownie się na rękę.
Wiadomo kto wygra. ^^
A jakie są wasze doświadczenia i spostrzeżenia na temat męskiej przyjaźni? Dajcie znać na Facebooku. :)
pijodpowiedzialnie.pl