
Warszawo, walcz!
Nie myślałem, że kiedyś na blogu będę pisać o Powstaniu Warszawskim. Z drugiej strony mieszkam w stolicy większość swojego dorosłego życia i obchody rocznicy wybuchu powstania są dla mnie zawsze szczególne. My Polacy uwielbiamy swoje martyrologiczne wspomnienia, dla mnie akurat to dzisiejsze jest tym, które w gruncie rzeczy naprawdę przeżywam. Nie wiem, czasem mi się zdaje, że w poprzednim wcieleniu byłem powstańcem. Kiedy słucham piosenki Sabatonu „Uprising” przechodzą mnie ciarki, a czasem nawet szlocham przy tym utworze jak dziecko.
Jest to chyba najbardziej znana piosenka „post-powstańcza”. Moim zdaniem faktycznie zasługuje na tę pozycję. Zwłaszcza jeśli ogląda się teledysk (ten powyższy, a nie oficjalny, który nie jest tak wyrazisty).

Z drugiej strony warto pamiętać, że to nie jest jedyny utwór, który odnosi się do wydarzeń sprzed 70 lat. Na wielkie uznanie zasługuje też płyta Lao Che „Powstanie Warszawskie” (nota bene – można ją nabyć też w Muzeum Powstania Warszawskiego).
To trudna crossoverova muzyka, nie da się tego raczej słuchać „ot tak”. Żeby docenić wartość artystyczną tego albumu trzeba poświęcić mu wiele czasu. Przesłuchać całość kilkukrotnie i z uwagą. Przy okazji dla pełnego zrozumienia trzeba też uzupełnić trochę swoją wiedzę z historii powstania.
W przypadku tego wpisu oczywiście nie ma sensu opisywania dziejów powstania. Ja nie jestem historykiem, a źródeł na ten temat i profesjonalnych publikacji jest bez liku. Mogę za to sprzedać wam ciekawostkę (jeśli takiego języka można używać w odniesieniu do tak tragicznych wydarzeń). Pewnie znacie powiedzenie „dać w długą”. Mało kto wie, że wzięło się ono z Akcji pod Arsenałem. W okolicach znajduje się ul. Długa i mniej więcej w tym duchu brzmiał okrzyk nawołujący powstańców biorących udział w akcji do ucieczki – po prostu uciekali przez ul. Długą.

Zawsze kiedy wspomina się rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego pojawia się temat „sensu” wybuchu powstania. Prawdą jest, że straciliśmy na skutek niego przepiękne miasto. Powojenna odbudowa Warszawy pozostawia sobie (delikatnie mówiąc) wiele do życzenia.
Żeby zrozumieć, co straciliśmy poprzez zniszczenie stolicy trzeba zobaczyć jak wyglądała przed wojną. W 2013 roku powstał krótkometrażowy film (wizualizacja) pt. „Warszawa 1935”. Dziś i przez kilka najbliższych dni można go zobaczyć np. w Kinotece w Warszawie (chociaż pewnie będzie ciasno). Po prawej kadr z tej produkcji, a poniżej wrzucam trailer. Łezka się kręci w oku…
Dodatkowo na YouTubie jest nawet cały kanał poświęcony przedwojennej Warszawie (tutaj).
Wracając do tematu dyskusji o „sens powstania”. Wiem jedno – dobrze się o tym wymądrzać z aktualnej perspektywy. Tak samo z dużym dystansem podchodzę do pytań, które padają w dni takie jak ten, typu „czy byłbyś w stanie oddać życie za Ojczyznę?”. A skąd mam wiedzieć? Skąd może ktokolwiek wiedzieć jak zachowałby się w obliczu takiej tragedii jak wojna? Jeśli czytaliście „Inny Świat” Grudzińskiego, to pewnie wiecie, co pisał o zachowaniach ludzi w gułagu. O tym jak człowiek w drastycznych okolicznościach zaczyna się zachowywać jak zwierze i kompletnie nieprzewidywalnie. Łatwo jest rzucać frazesami, ale dopóki nie stanie się twarzą w twarz z rzeczywistością, to lepiej zamknąć gębę (za przeproszeniem).
Czasami znajomi, którzy nie mieszkają w Warszawie pytają mnie czy Godzina W serio wygląda tak jak mówią w telewizji. Czy naprawdę miasto zamiera… Oczywiście nie do końca, ale ludzie tutaj mają duży szacunek do tej minuty ciszy o 17:00 1-go sierpnia. Sam dziś nagrałem filmik w okolicach pl. Zawiszy. Daleko mu do profesjonalnego nagrania, ale przynajmniej jest bardziej realny niż te z telewizji.
Jak widać niektórzy mają w nosie ten obyczaj. Ale to raczej nic zaskakującego.
Powstanie Warszawskie jednak najbardziej kojarzy mi się z nadzieją i wiarą w siebie. Są czasem w życiu takie sytuacje, że po prostu można liczyć tylko na siebie i potrzeba bardzo dużej siły, żeby powstać i walczyć.
Inne wpisy z tej kategorii
Podręcznik stylu dla mężczyzn, pozycja obowiązkowa w mę...
Mam dla Was dobrą wiadomość, to będzie recenzja książki, którą naprawdę warto mieć w swoich zbiorach. Otrzymałem ją dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackie...
CZYTAJ DALEJ...Moje ulubione łono to łono natury
Niedawno dotarło do mnie, że nie byłem na wakacjach od kilku lat. Nie mówię tu o jakimś mniejszym lub większym wyjeździe. Chodzi mi o taki wypad, w trakcie k...
CZYTAJ DALEJ...Jedyny łatwy dzień był wczoraj, czyli o książce, którą ...
"Zwykły bohater", to tytuł książki Marka Owena - byłego żołnierza SEAL Team Six (elitarny oddział marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych). Zaś zwrot: "jedy...
CZYTAJ DALEJ...Powieść o kupie, którą czyta się pysznie
Jakiś czas temu słuchałem audycji muzycznej w Czwórce. Prowadzący (nie pamiętam nawet kto) w przerwach lubował się w gadaniu nie na temat. Wspominał o swoich...
CZYTAJ DALEJ...Rozmowy przy kawie
Podstawowa różnica między blogami, a serwisami internetowymi polega na tym, że bloger ma kontakt ze swoimi czytelnikami. To w moim przypadku ma miejsce od da...
CZYTAJ DALEJ...33 książki, którymi możesz sprawić komuś radość
Wiem, że teksty o prezentach na święta pojawiają się teraz w internecie do znudzenia. Czasem są to jakieś kompletnie absurdalne pomysły, zwłaszcza te, na któ...
CZYTAJ DALEJ...Czy Jeremy Clarkson jest grafomanem?
Trudno nie odnieść takiego wrażenia kiedy bierze się do ręki kolejną (już piątą!) część serii "Świat według Clarksona". Nigdy nie byłem fanem motoryzacji, "T...
CZYTAJ DALEJ...Zawsze jest pora na dobrą kawę
Kiedy kilka lat temu zaczynałem stawiać pierwsze kroki w Warszawie, pracowałem w jednym z centrów handlowych jako promotor ekspresu do kawy. Ani mi wtedy prz...
CZYTAJ DALEJ...Chyba nadeszła pora, żeby nauczyć się gotować
Niektórzy kochają gotować (tak jak mój znajomy bloger kulinarny Tomek). Inni kochają jeść, ale niekoniecznie gotować. Ja jestem jeszcze w tej drugiej grupie, wi...
CZYTAJ DALEJ...Co Ty wiesz o piwie?
Myślicie, że o piwie wiecie wszystko? Postaram się wyprowadzić Was z błędu. ...
CZYTAJ DALEJ...