Masaż świecą – doskonały sposób na stres

Dzisiaj miałem okazję przetestować nowy rodzaj masażu. Mam to szczęście, że tym fachem zaczął zajmować się poważniej mój znajomy. Lekko mi się zareklamował i postanowiłem pokusić się na małe szaleństwo i spróbowałem czegoś nowego. Byłem już w życiu na wielu masażach ale jeszcze nigdy na masażu świecą. Zresztą obecna aura na dworze jest taka, że po prostu w jakiś sposób chciałoby się rozgrzać (zazwyczaj robię to na saunie).

Na początku kilka informacji o tego typu masażu. Zanim dowiedziałem się na czym dokładnie polega miałem dość mętne wyobrażenie (tak – myślałem, że ktoś mnie będzie świecą ugniatać xD). W rzeczywistości to wygląda tak, że zamiast oliwki używa się do masowania specjalnej aromatycznej świecy. Włada się ją jakby to takiej sosjerki i zapala, potem w trakcie masażu polewa polewa się nią (zdjęcie po lewej). Nie należy myśleć, że taka świece zawiera wosk, który zaraz zaschnie wam na skórze i zrobi z niej jesień średniowiecza. Podobnie jeśli chodzi o temperaturę – to nie jest forma relaksu dla masochistów. Po prostu w trakcie tego masażu rozlewa się ciepły aromatyczny olejek. Stąd też mówi się, że masaż świecą łączy trzy elementy terapeutyczne: masaż (oczywiście), aromaterapię i leczenie ciepłem.

Cały zabieg trwa około 60-70 minut i obejmuje całe ciało – tzn. brzuch i klatkę także. Jednakże najwięcej czasu zajmuje masowanie pleców, rąk i nóg w pozycji leżącej na brzuchu. W trakcie takiego seansu graniczy z cudem, żeby nie zasnąć. Masaż ten w żaden sposób nie jest pobudzający. Efekt jest mniej więcej taki jakby sobie człowiek wypił kilka piwek i oddał się kompletnemu chilloutowi. Kiedy przewracałem się na drugą stronę zacząłem ziewać jak zaspane dziecko. Po zakończeniu masażu trzeba trochę poleżeć, żeby odsapnąć (po każdym w sumie tak należy robić). Kiedy w końcu wstałem czułem się jak na lekkim haju. Naprawdę masaż świecą w moim przypadku okazał się świetną formą, żeby kompletnie się odprężyć i zapomnieć na jakiś czas o problemach dnia codziennego. Jeśli będzie was ktoś kiedyś kusił na taki masaż, to polecam. Przy okazji – dla osób z Warszawy, z ręką na sercu mogę polecić mojego kolegę Witka, który zafundował mi ten masaż. Tutaj znajdziecie jego wizytówkę.

Jeśli chcecie poczytać więcej o różnych formach relaksu, to rzućcie okiem na wpisy z tagiem „relaks” na blogu. Znajdziecie je tutaj. Nie krępujcie się, żeby pisać o waszych sposobach na relaks w komentarzach (nawet jeśli jest to granie w Diablo 3 :D).

Tomek

---

O AUTORZE Cześć, nazywam się Tomasz Saweczko (aka Łysy, na insta @yourbaldy), z wykształcenia jestem matematykiem. Nie jestem ani pakerem, nie chodzę do kosmetyczki co drugi dzień, ani nie traktuję ulicy jak wybiegu. Zaś męskie dbanie o siebie, to dla mnie coś więcej niż tylko wygląd... Czytaj więcej!