X




Stephen King cytat o głupocie

Dlaczego nie warto dyskutować z idiotami?

2014-01-03

Na samym początku muszę w jakiś sposób zdefiniować „idiotę”, żeby było wiadomo o czym mowa. Podejdę do sprawy z psychologicznego punktu widzenia, bo (jak wyjaśnię później) inne jest marzeniem ściętej głowy.

Psychologiczna definicja idioty

Otóż przyjmijmy, że idiotą jest po prostu osoba, którą za idiotę uważamy. Nie ma najmniejszego znaczenia czy ta ocena jest w jakikolwiek sposób obiektywna. Chodzi o sam stosunek do rozmówcy, który może nie mieć nawet żadnych racjonalnych podstaw (na pozór). Czy tego chcemy czy nie, to nasz mózg ocenia wszystko i bez żadnych ogródek, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomi. Widząc nową osobę, słysząc jej głos, jej mowę ciała w ciągu ułamków sekund dokonujemy wstępnego „pomiaru”. Czasem ktoś wydaje nam się głupi nie dlatego, że (naszym zdaniem) popełnia błędy logiczne albo dlatego, że jest niedoinformowany. Mało kto postępuje w tak ścisły sposób wobec innych. Niejednokrotnie wystarczy jedno zdanie, żeby uznać kogoś za durnia (mimo, że samemu tak naprawdę można nim być).

Inna definicja „idioty” jest praktycznie nieosiągalna. Do tego musielibyśmy przyjąć jaką porcję wiedzy powinien posiadać człowiek, który idiotą nie jest. Mało tego, trzeba by jeszcze ustalić jakie zasady rozumowania i wnioskowania charakteryzują idiotę. Innymi słowy, żeby ściśle zdefiniować to pojęcie należałoby ujarzmić w ramach logicznego formalizmu język naturalny. To jest póki, co marzenie wszystkich, którzy pracują nad sztuczną inteligencją. Głupi spójnik „więc” jest obecnie formalnie nie do opisania. Nie należy ulegać ułudzie, że jest to odpowiednik wynikania (oznaczanego =>) w klasycznej logice. Dla przykładu zdanie „z tego, że słonie latają wynika, że psy są najlepszymi specjalistami od chorób wenerycznych” z punktu widzenia klasycznej logiki jest prawdziwe. Nawet jeśli dla kogoś ten fakt jest akceptowalny i uznaje to zdanie za prawdziwe, to pojawia się o wiele większy problem. To zdanie po prostu nie ma sensu… Jednakże na potrzeby matematycznego formalizmu taka definicja wynikania jaką być może znacie ze szkoły jest zupełnie wystarczająca. Z „więc” w języku naturalnym jest ten problem, że między zdaniami, które łączy musi istnieć jakiś semantyczny (znaczeniowy) związek. Ale nie tylko on. Np. w zdaniu „jeśli pies ma milion kłów, to psy są pasożytami” zachodzi związek znaczeniowy między poprzednikiem i następnikiem, a i tak zdanie jest bez sensu. Po prostu, żeby opisać ten spójnik super formalnie musielibyśmy umieć ściśle opisać język naturalny i sposób w jaki ludzie rozumują i wyciągają wnioski. Podsumowując – ktoś kto poda formalną definicję „idioty” de facto będzie umiał stworzyć sztuczną inteligencję i zostanie najbogatszym człowiekiem na świecie.

Idiota nigdzie Cię nie sprowadzi, ani nie pokona doświadczeniem, chyba, że sam nim jesteś

Rozwiałem wątpliwości, co do możliwości zdefiniowania idioty. Przechodząc do meritum – dlaczego nie warto dyskutować z kimś kogo ma się za durnia? Wcale nie dlatego, że „idiota najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”. Powiedzenie to wymyślił z pewnością jakiś kretyn. Po pierwsze jeśli faktycznie to Ty przeważasz intelektualnie nad swoim rozmówcą, to nie dopuścisz do sytuacji, żeby się zniżyć do jego poziomu. Jeśli zaś potrafi Cię do tego sprowokować, to najprawdopodobniej jesteście siebie warci. Po drugie ta internetowa mądrość zakłada, że idioci mają doświadczenie w dyskusjach – co najmniej jakby byli miłośnikami dysput – a gdy ktoś jest zwyczajnie głupi, to raczej niechętnie poświęca swój czas na przemyślenia i dyskusje. Wracając jednak do sprowadzania do swojego poziomu, to trochę nagiąłem rozumowanie. Przemilczałem wątek inteligencji emocjonalnej, która wcale nie musi iść w parze z inteligencją jako taką. Wiecie – nie każdy kto jest dobry w szkole, jest dobry w łóżku. To że ktoś daje się głupszemu sprowokować pokazuje jak słaby jest emocjonalnie. Mimo to w procesie oceniania drugiej osoby i wydawania werdyktu „idiota” wielokrotnie ludzie pomijają różnicę między inteligencjami. Stąd też jeśli ktoś zachowuje się nieodpowiedzialnie, a jest np. geniuszem matematycznym, to wiele osób w trakcie rozmowy z tą osobą uzna go za idiotę. Zmierzam po raz kolejny do tego, że pojęcie „idioty” jest w prozie życia codziennego względne i że ocen dokonujemy tak naprawdę na podstawie szczątkowych danych. I nie jest w tym nic dziwnego (podobnie buduje się stereotypy). Przyczyna takiego stanu rzeczy jest bardzo prozaiczna – komu by się chciało wnikać w życie każdego napotkanego człowieka? Dla spokoju potrzebujemy szybkich narzędzi, które wcale nie są ani obiektywne, ani sprawiedliwe, ani mądre. Są tylko i wyłącznie praktyczne.

Idiotów jest wielu, a zdrowie psychiczne masz tylko jedno

I teraz finał. Próbowałem was przekonać, że pojęcie idioty jest tak naprawdę bardzo względne i z psychologicznego punktu widzenia oznacza ono po prostu osobę, do której czujemy dużą niechęć. Etykietka „idiota” jest tylko usankcjonowaniem i ukoronowaniem naszego odczucia. Jego przyczyny mogą być bardzo różne i niekoniecznie związane z oceną inteligencji adwersarza. Stąd też dyskusja na samym wstępie nie ma sensu, bo już na początku założyliśmy sobie w podświadomości, że nic z tej dysputy nie będzie. Jedynym efektem mogą być zszargane nerwy, ewentualnie dzika satysfakcja z zgnojenia drugiej osoby. Nie ma najmniejszych szans na to, że dyskusja zakończy się jakimiś wnioskami, albo kompromisem. Z tego powodu jeśli faktycznie uważacie się za stroną mądrzejszą w dyskusji, a swojego przeciwnika uważacie za „idiotę”, to w ogóle nie powinniście się wdawać w rozmowę. Na drodze do tego może stanąć słabo wypracowana inteligencja emocjonalna. Cóż… często aż się prosi, żeby komuś na jego durny komentarz odpowiedzieć. I o ile sensowne jest zrobić to raz, to wdawanie się w niekończącą się wymianę zdań, gdy wiadomo, że nic z tego nie będzie, po prostu mija się z celem i jest psychicznie szkodliwe. Szkoda życia na dyskusje z matołami. Po prostu.

Kłaniam się, Tomek.



Najpierw wiedza potem rzeźba - e-book na temat treningu i diety, Tomasz Saweczko

Najpierw wiedza, potem rzeźba

Kompleksowy przewodnik po diecie i treningu dla osób początkujących i średnio zaawansowanych.

Ponad 10000 sprzedanych egzemplarzy!

Ponad 260 stron konkretów. Minimum teorii i maksimum informacji praktycznych. Do e-booka dołączone są również arkusze kalkulacyjne, które wyręczą Cię w koniecznych obliczeniach.

ZAMÓW E-BOOKA

Tomasz SaweczkoO AUTORZE Cześć, nazywam się Tomasz Saweczko (aka Łysy), z wykształcenia jestem matematykiem (co nie przeszkodziło mi w napisaniu książki). Nie jestem ani pakerem, nie chodzę do kosmetyczki co drugi dzień, ani nie traktuję ulicy jak wybiegu. Zaś męskie dbanie o siebie, to dla mnie coś więcej niż tylko wygląd... Czytaj więcej!

Trening interwałowy – spalanie tłuszczu i wytrzym...

Trening interwałowy (jak sama nazwa wskazuje) polega na przeplataniu treningu o bardzo dużej intensywności z treningiem o niskiej intensywności. Tego typu strat...

CZYTAJ DALEJ...

Sauna, korzyści dla zdrowia i jak prawidłowo z niej kor...

Na temat sauny słyszałem wiele opinii, jedni twierdzą, że to placebo i nie ma żadnego wpływu na nasze zdrowie. Inni zaś, nie mogą przestać chwalić korzystneg...

CZYTAJ DALEJ...