

Blog – jak to się robi?
Po mojej ponad rocznej działalności przyszedł czas, kiedy mogę napisać kilka słów o mojej pracy. Robię to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, może mi to w przyszłości oszczędzić niepotrzebnych stresów i pracy (zobaczycie dlaczego). Po drugie skoro prowadzę blog nieanonimowo to myślę, że raz na ruski rok warto zapoznać czytelników ze mną.

Ile to czasu zajmuje i tak naprawdę co tutaj jest do robienia?
Może niektórym z was pisanie bloga może kojarzyć się źle. Mi również zawsze źle się to kojarzyło i słysząc to słowo miałem w głowie wizję 15-latka, który wyrzuca swoje smutki przed całym światem. Druga myśl, która przychodzi do głowy to to, że blogerzy głównie odbierają paczki od różnych firm z prezentami. Otóż rzeczywistość, przynajmniej w moim przypadku, jest zupełnie inna. Ten blog powstał jako kontynuacja strony na Facebooku, kiedy ją zakładałem myślałem o serwisie, ale serwis nie ma z definicji żadnej tożsamości, a ja przez ten cały rok zdążyłem poznać mnóstwo osób z mojej strony. Przechodząc do rzeczy – to co robię traktuję bardzo poważnie. To nie jest moje żadne dodatkowe zajęcie – poświęcam temu większość wolnego czasu. Bywa, że pracuję nad tym nawet kilkanaście godzin dziennie. Od kiedy się tym zajmuję nie miałem też w sumie ani jednego dnia urlopu. Dziwne, nie? Bo przecież mogłoby się wydawać, że to takie proste – coś tam się napisze, wrzuci się na blog i na fejsa i można sobie iść…
Poza tym, co widzicie jako finalny efekt jest masa rzeczy, których nie widać. Codziennie dostaję maile, wiadomości na fejsie, nie licząc komentarzy, na które od czasu do czasu muszę odpisywać. Często maile stanowią jakieś sugestie, propozycje tego „o czym mógłbym napisać”, albo żebym w czymś doradził. Od czasu do czasu po prostu ktoś chce trochę ze mną pogadać, doradzić się, albo podzielić się swoimi uwagami. To miłe, ale trudno oczekiwać, że z każdym będę rozmawiać godzinami, nawet jakbym chciał to nie jestem fizycznie w stanie. Poza tym jak „typowy facet” kompletnie nie mam podzielnej uwagi… co powoduje, że ciężko mi się zająć rozmową i pracą jednocześnie. Z drugiej strony dostaję też na pocztę propozycje współpracy, do których jakoś się trzeba odnieść, przemyśleć je i ustalić warunki na jakich będzie się razem działać. Niekiedy ustalanie szczegółów może trawać nawet miesiąc. Nie mówiąc już o tym, że czasem maile i telefony nie wystarczą i trzeba się jeszcze spotkać, pogadać etc.
To jest tylko kuchnia, samo pisanie artykułów to również rzecz dość pracochłonna. Chodzi nie tylko o samą treść, ale o skomponowanie tego w przystępnej formie, powiązanie danego wpisu z innymi, znalezienie i obrobienie odpowiedniej grafiki. Nawet wymyślenie tytułu jest ważne. Nie oszukujmy się – jak jest dobry tytuł, to więcej osób przeczyta wpis. Przygotowanie nawet niezbyt długiej notki może zająć czasem kilka godzin, nie mówiąc już o obszerniejszych i poważniejszych tekstach.
Poza tym poza blogiem, jak pewnie część z was wie uczę matematyki i nie siedzę (Bogu dzięki!) 24h na dobę przy komputerze, bo mam swoich uczniów. Czasem też chcę pożyć, więc oczekiwanie, że na jakiś mail odpiszę po 5 minutach jest zwyczajnie marzeniem ściętej głowy. Poza tym do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać realizację różnych projektów, o których nawet jeszcze nie informowałem na blogu, a wie o nich tylko garstka moich znajomych. Planów mam wiele, czasu też wiele, ale nawet wstępne przygotowania zabierają czas. Samo myślenie o nich i planowanie tego, co chce się zrobić zabiera masę czasu.
Uciążliwi czytelnicy
Niekiedy osoby, które piszą są bardzo uciążliwe… Proszę ich najzwyczajniej o cierpliwość, a oni co drugi dzień się dopytują czy już się tym zająłem. Można z góry zakładać, że nie. Rzadko mi się zdarza zająć się czymś takim szybciej niż po tygodniu, a czasem trzeba czekać nawet miesiąc, lub dłużej. Nie mam pod sobą całej redakcji, która zrobi wszystko za mnie. A nawet jakbym miał, to nie mieliby ze mną łatwo, bo i tak bym chciał wszystko sprawdzić.
Drugi rodzaj osób, które sprawiają problemy, to takie, które… nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Możecie wierzyć, lub nie, ale niektórym nie chce się w ogóle przeczytać na czym polega jakaś akcja lub konkurs i piszą do mnie na priva z pytaniami. Zamieściłem wpis, w którym zawsze krok po kroku piszę, co trzeba zrobić. Robię to najdokładniej i najbardziej łopatologicznie jak tylko można, a i tak potem ktoś pisze do mnie z setką pytań. Gdyby takich osób byłoby więcej to bym chyba oszalał. Stąd moja prośba – czytajcie dokładnie zanim zdacie pytanie. Jasne, nie zawsze napiszą wszystko w 100% jasno, ale w większości przypadków nie ma się, o co dopytywać.
Trzeci problematyczny przypadek, to osoby nie mające za grosz wpojonego dobrego wychowania. Wiadomości do obcej osoby nie rozpoczyna się od pytania „Kiedy będzie ____?”. Wypada się chociażby przywitać. Nie mówię tego, że sram powyżej poziomu dupy, ale jeśli ktoś pisze do mnie to naprawdę miło mi będzie jeśli się chociaż przywita. Zadawanie na dzień dobry pytanie (i to jeszcze często w „trybie roszczeniowym”) jest po prostu chamskie. Mógłbym na takie wiadomości nie odpisywać, ale jeszcze mam trochę cierpliwości i delikatnie takiemu delikwentowi sugeruję, że mógłby się zachowywać.
Konkursy i prywata
Masa osób także chce się wysługiwać moją stroną. Typowym takim działaniem jest prośba o udostępnienie czegoś – np. konkursu, w którym ktoś bierze udział. Jeszcze jeśli ktoś napisze ładnie „cześć” i zapyta czy mógłbym to zrobić, to jest pół biedy. Ale często wygląda to jak typowy spam, który kończy się słowami „z góry dziękuję”. Ta końcówka jest moim zdaniem szczytem bezczelności, ktoś nawet nie daje mi możliwości odpowiedzenia mu czy w ogóle się na to godzę, czy nie. Ale nigdy się nie godzę i nawet znajomym nie pomagam w wygrywaniu konkursów. Powody są proste – co to niby interesuje moich czytelników, że jakiś Mietek z Wąchocka bierze udział w konkursie na najbardziej szczupłą łydkę w Pcimiu i jak mu pomożemy to wygra zapas macy na całą zimę? Moja strona to nie jest po prostu słup z ogłoszeniami. Dlatego jeśli ktoś z was kiedyś wpadnie na pomysł prosić o coś takiego, to proszę uszanujcie to, że nie robię takich rzeczy.
Kolejną sprawą jest organizowanie konkursów i rozstrzyganie ich. To jest istna orka na ugorze. Zawsze jest tak, że znajdzie się grupa niezadowolonych (zazwyczaj ci, którzy nic takiego nie zrobili mają największe pretensje). Konkursy można podzielić na dwa rodzaje tzw. „konkursy z dupy”, w których nic nie trzeba prawie zrobić i ja (albo sponsor) odgórnie ustalamy zwycięzcę. Wtedy pretensje są najczęściej takie, że wybrałem dwóch swoich kolegów jako zwycięzców. Na samym początku kiedy prowadziłem stronę czasem tak robiłem, że dawałem znajomemu wygrać jedną z nagród, ale od dłuższego czasu jeśli ja kogoś wybieram, to musi to być osoba, której kompletnie nie znam. Nawet ostatnio mój znajomy prosił mnie o to, żebym mu dał wygrać aktualny konkurs z bielizną, kiedy mu powiedziałem, że „kolegom nie daję”, to powiedział, że może mnie na jakiś czas usunąć ze znajomych na fejsie. Nie pomogło mu to – nie wygra. :)
Drugi rodzaj konkursów jest taki, że faktycznie trzeba się czymś wykazać i wtedy cyrki są chyba największe. Raz nawet chciałem umyć ręce od rozstrzygania takiego konkursu i zebrałem grupę dziewczyn ze strony, które miały wybierać zwycięzców. Też nie pomogło. Kilka osób okrzyknęło wyniki skandalicznymi i że to są jakieś żarty. Podobnie było w przypadku ostatniego konkursu, który rozpoczął się na początku wakacji. Chociaż tym razem zarzutów było więcej, no bo za rzadko o konkursie przypominałem, no bo nie przypomniałem, że trzeba przesłać zdjęcie pod koniec września… A o konkursie przypominałem wiele razy, a że trzeba dosłać zdjęcie na koniec? Nie wiem, ale mam wrażenie, że to pisało jakieś dziecko. Ogólnie rzecz biorąc wszystkie te uwagi odbieram jako typowy internetowy „ból dupy”. Najgorsze jest to, że mało kto wie, ale do części konkursów finansuję nagrody z własnego portfela – czasem po prostu idea jest ważniejsza niż kasa. Tak było w przypadku konkursu „Wakacyjna przemiana”, ludzie zamiast się cieszyć, że udało się kogoś zmobilizować do działania i do wzięcia się za swoją sylwetkę potrafią tylko marudzić. Nie te nagrody rzeczowe były tu najważniejsze, ale właśnie motywacja.
A propos tematu konkursów można dodać jeszcze wieczne zarzuty, że konkurs to ściema. Otóż już sporo osób dostało nagrody z mojej strony i z pewnością mogłyby poświadczyć o tym, że ja ludzi nie oszukuję. Raz w historii był konkurs, do którego nie było zapowiedzianych nagród – z jednej przyczyny – osoba, która miała je załatwić oszukała mnie.
Post scriptum
Jakby to wszystko nie brzmiało, to uwierzcie mi, że to nie jest narzekanie. Chciałem was tylko nieco uświadomić i poprosić tym samym, o trochę wyrozumiałości i cierpliwości. Poganianie mnie i przypominanie mi sto razy, o tym, że coś miałem opracować, albo napisać jest bez sensu. Bo ja i tak zrobię to w moim tempie wtedy, kiedy będę mógł się za to zabrać. Lubię to, co robię, ale doba ma tylko 24 godziny. Poza tym chciałbym też od czasu do czasu pożyć. :) Poza tym mam wrażenie, że bardzo mało napisałem na temat tego, co wiąże się u mnie z prowadzeniem bloga. Ale na wszystko przyjdzie pora.
Pozdro, Tomek.
Inne wpisy z tej kategorii
Jak wybrać trafiony prezent dla faceta?
My faceci, chociaż bardzo byśmy chcieli, żeby tak nie było, to jesteśmy dość łatwi do zrozumienia. Jesteśmy wzrokowcami, lubimy konkrety, jasne komunikaty i baj...
CZYTAJ DALEJ...Pomysły na świąteczne prezenty dla mężczyzn
Zapraszam do rzucenia okiem na tradycyjny świąteczny prezentownik. :)
...CZYTAJ DALEJ...FAQ
Po około 3 latach działalności tego bloga, w końcu zabrałem się za stworzenie listy często zadawanych mi pytań. W miarę możliwości będę starać się tę listę u...
CZYTAJ DALEJ...Zapytaj Łysego
Panowie i (z tego co mi wiadomo) Panie! "Facetem jestem i o siebie dbam" funkcjonuje już od ponad 3 lat. Taki czas na liczniku pobudza do sentymentalnych prz...
CZYTAJ DALEJ...Dlaczego prowadzenie bloga to ciężka praca?
Większości osób wydaje się, że jeśli ktoś prowadzi popularnego bloga, to wystarczy, że napisze jakiś tekst raz na jakiś czas, a potem hajsy lecą z nieba. Moi...
CZYTAJ DALEJ...Co powtórzyć przed maturą podstawową z matematyki?
Już jutro matura podstawowa z matematyki. Jako, że przez wiele lat przygotowywałem licealistów do tego egzaminu, to łapcie ten krótki poradnik. :)...
CZYTAJ DALEJ...Korwin zmasakrowany
Szedłem na trening. W drodze rzuciłem okiem na telefon i zobaczyłem zdjęcie na Snapchat'ie (mój snap: monty.pyton) przedstawiające Janusza K...
CZYTAJ DALEJ...Optymalizacja bloga na WordPressie
Optymalizacja bloga postawionego na Wordpressie, to nie do końca temat, o którym powinienem tutaj pisać. Z drugiej strony dostaję czasami różne pytania dotyc...
CZYTAJ DALEJ...Sprawiedliwości staje się zadość (sprawa Whitetime)
Około półtora roku temu opublikowałem na blogu artykuł o potencjalnie niebezpiecznym produkcie do wybielania zębów - Whitetime. Wybielacz ten promowany był p...
CZYTAJ DALEJ...Youtube – pierwsze kroki (podejście nr 2)
Panowie, niedawne wydarzenia związane z Blogiem Roku uświadomiły mi jaką moc może mieć video. Przy okazji, wielkie dzięki za każdy głos na mnie oddany, udało...
CZYTAJ DALEJ...Jak za 1,23zł kupić 5232 godziny czyjejś pracy?
Od kiedy założyłem blog (a właściwie fanpage, bo takie były początki) 14.09.2012 do dziś minęły 872 dni. Średnio pracowałem nad blogiem jakieś 6 godzin dzien...
CZYTAJ DALEJ...